Beboczka Ana na Podlasiu

Cześć Pzits-owicze! To ja, “PANIENKA Z OKIENKA”. Podczas, gdy Wy zajmowaliście się bardzo ważnymi sprawami, ja postanowiłam odwiedzić jeden z najmniej zaludnionych terenów Polski. I wiecie co? Było warto!

 

Moim głównym zadaniem i obowiązkiem był odpoczynek i relaks wśród lasów Wigierskiego Parku Narodowego.

Czasami się udawało przyciąć komarka na pomoście (oczywiście zachowując względy bezpieczeństwa)…

Niekiedy wystarczyły mi kwiaty we włosach, co je potargał wiatr…

 

Udało mi się nawet postrzelać z wiatrówki pod czujnym okiem Opiekunów. Widocznie Członkowie PZITS mają zawsze dobre oko:)

Cieniem na mój wyjazd kładzie się pozmywanie 3 000 000 naczyń. Od teraz jestem zwolenniczką jedzenia rękoma, BEZ TALERZY!!! Dałam jednak radę.

I drodzy Czytelnicy…zakochałam się! Ach ten Rudolf…

Przede mną ważna podroż do Gdańska. Myślicie, że mimo, że było cieple lato i czasem padało, nasza miłość przetrwa? Dajcie znać…